O szóstej dostałam esemesa od Konrada, alarm w lobby. Wciągnęłam dres, niechętnie bo z Tomkiem tańczyliśmy do późna. Mój mąż też miał nietęgą minę. Zabraliśmy też czapki i rękawiczki, przy alarmie nic nie było pewne.
-Co tam?- Konrad stał przy schodach i czekał z resztą Niewidzialnych.
-Syndrom bezsenności. –Wskazał Kasjana rozmawiającego z babcią Karoliny. Siedział w dresie na sofie i zagadywał babcię, już wczoraj ją oczarował, dziś tylko szlifował dobre wrażenie. Każde z nas po kolei wchodziło do salonu i obsiadało sofy.
-Ma Pani ochotę na herbatę?- Piotrek uśmiechnął się do babci.
-Chętnie, jeśli to nie sprawi ci problemu. –Uśmiechnęła się. Była chyba trochę onieśmielona.
-Weźmiesz mi też?- Poprosiłam.
-Może jest Pani głodna?- Kasjan zreflektował się, że mógłby być lepszym gospodarzem.
-Babciu, proszę- poklepała bruneta po dłoni. Muszę przyznać to był pierwszy raz gdy pomyliłam się myśląc że Niewidzialni zawyją szyderczo jak banda baranów. Uśmiechali się pod nosem, Tomek nawet wciągnął powietrze wstrzymując oddech.
-Chyba jeszcze nie powinienem- pokręcił głową zarumieniony. Był uroczy.
-Daj spokój, nie bądź taki oficjalny, to już tylko parę godzin.
-Masz rację babciu- uśmiechnął się czarująco.
-Proszę- Piotrek przyniósł tacę z herbatą, cukrem i cytryną.
-Dziękuję Niewidzialny- odpowiedziała- Przepraszam, nie pamiętam jeszcze wszystkich Panów. –Była odrobinę zakłopotana.
-Niewidzialny jest jak moje imię- zapewnił ją blondyn- ale Piotrek też może być.
-Panie Piotrze…?
-Piotr starczy babciu- tym prostym zdaniem chłopaki zaczęli uwodzenie. Wszyscy opowiadali jej o różnych rzeczach i słuchali odpowiedzi. Kochałam ich takich, odnajdywali się w każdej sytuacji. Potrafili być czarujący w stosunku do babci, stanowczy gdy robiłyśmy głupoty i konkretni w sytuacjach kryzysowych i piekielnie wściekli gdy ktoś nas podrywał albo drażnił a słodcy i czuli gdy stawali się naszymi mężami/chłopakami/opiekunami czy wreszcie kochankami.
-Nelu?- Babcia ściągnęła moją uwagę wyrywając mnie z myśli o Niewidzialnych.
-Tak?
-Przepraszam, że sugeruję, ale ty wydajesz się na pierwszy rzut oka nie pasować do towarzystwa. Skąd przyjaźń z mężczyznami? Wiem, że są uroczy, ale założę się, że to wersja dla babci. Chciałaś być blisko męża?
-Mieliśmy nadzieję, że nie przejdzie inicjacji bo była mała i baliśmy się trochę, że będzie emocjonalna i marudna, jak to nastolatka. –Zaczął za mnie Kuba a ja uśmiechnęłam się do wspomnień.
-Okazało się z trakcie testu, że jest w stanie walczyć nawet z nami o nas. Ma swoje zdanie, silny charakter i wiele razy okazało się, że jest mądrzejsza niż nie jeden z nas. –Dorzucił się Konrad.
-Zawsze możemy na nią liczyć- pokiwał głową Kasjan. –Gdyby nie jej pomoc to pewnie nie byłoby nas tutaj. Stanęła na wysokości zadania, wcześniej uświadomiła Karolinie, że mnie kocha, była ze mną przy wzlotach i upadkach, a sama wtedy była w ogromnym dołku.
-Dobra, daruj mi już- poprosiłam. –Bo zaraz pokryję się skorupą za złota. –Przewróciłam oczami. Zaczęli się ze mnie śmiać. -Mężczyźni- zachichotałam jak dziewczynka.
-Z mojej strony to wygląda tak. Tata zawsze uczył mnie jak sobie ze wszystkim poradzić, on jest zdecydowany i silny. Więc ja potrafię się obronić, zawsze głośno mówię co myślę i nie daje sobie wciskać kitu. Często odwagą i podejściem do życia jestem bliższa sposobowi bycia mężczyzny, odpowiada mi tak skład. Wolę iść na piwo niż do kosmetyczki, albo na boks zamiast zakupów. Oni dają mi poczucie wolności, nie muszę udawać delikatnej i bezradnej, ale jak chcę i mam gorszy dzień to mam siedem osób do których mogę jechać i płakać, szlochać i tulić się bo mam ten komfort, że na mnie biorą poprawkę. Mi wolno bo jednak jestem babką.
-Brzmi jak układ idealny- stwierdziła babcia. –Na prawdę boks?
-Nie pamiętam, żeby kiedyś przegrała bijąc się z mężczyzną- powiedział dumny Tomek.
-Kochanie, proszę cię. –Już za dużo było dla mnie tych komplementów.
-Nie zapominajmy, że spojrzenie na wiele sytuacji z kobiecej strony pomaga nam zachować pewne standardy, ona czasem nam nawtyka jacy jesteśmy głupi, że chcemy zrobić coś co nam wydaje się genialne a nasze dziewczyny pewnie by tego nie zniosły. –Paweł nie zamierzał mi odpuścić.
-Przepraszam babciu, pójdę pobiegać. –Wstałam i przeciągnęłam się z pod bluzy wyszła mi blizna po operacji. Zwróciłam uwagę, że na tym skupiła wzrok, ale nie zapytała a mi było to na rękę.
Poszturchiwaliśmy się w ogrodzie po bieganiu i śmieliśmy z jakiejś głupoty gdy za zewnątrz wyszła mama Kuby.
-Chłopcy…?
-Chłopcy to są w agencji towarzyskiej mamo- wystudiowanym tonem odpowiedział jej syn.
-A my jesteśmy- dorzucił się Paweł, mieliśmy dokończyć, ale mama Kuby uniosła pięść w górę i krzyknęła
- Niewidzialni! –Wiem- roześmiała się gdy zdębieliśmy. –Oczekujemy na Was przy śniadaniu.
-Mamy jeszcze prawie pół godziny- stwierdziłam spoglądając na zegarek.
-Chcecie nas trzymać głodnych?
-Zaczniecie bez nas?- Kasjan padł przed siebie na wyprostowane ręce i zaczął robić pompki. –Muszę się dopompować do garnituru. –Niewidzialni poszli w jego ślady. Ja też.
-Nela, jesteś moją idolką. Tak, zaczniemy- odpowiedziała Kasjanowi.
-Serio? Wstawaj będziesz wyglądać jak twój ojciec- skarciła mnie moja matka wychylająca się z za drzwi.
-Tobie się podoba. –Odpowiedziałam jej pompując z chłopkami. Widziałam że robimy furorę ludzie z jadalni zaglądali przez okna żeby na nas popatrzeć. –Kto jest najlepszy?!-Poderwałam się z ziemi.
-MY! -Podnieśli się chłopaki.
-KTO?!
-MY!
-KTO??!!
-NIEWIDZIALNI!!!!!- Wrzasnęliśmy wyskakując na siebie. Później złapali mnie za kostki, kolana, biodra, talię ramiona i głowę, podnieśli nad siebie i wnieśli do środka.
-Masz z nimi dobrze- stwierdził tata Pawła.
-Widział Pan ich na raz z okresem? Koszmar. –Stwierdziłam zdegustowana a on był ubawiony. Pobiegliśmy się przebrać. Wyszykowani w czarne stroje w gładkich czarnych koszulkach z białym napisem „Czarny Renifer ciągnie czarne sanie z czarnym Mikołajem po czarnym śniegu. Problem?”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz