24 stycznia 2015

Spina z Pawłem

Przywiozłam Kleo ciepłe pieczywo, weszłam do mieszkania dziewczyn jak do siebie i zrobiłam śniadanie. Zajrzałam do Kleo i obudziłam ją. Podreptała ze mną do kuchni, siedziała w piżamce na krześle i popijała kakao gdy ja smarowałam jej bułkę masłem. Trzasnęły drzwi Roksany, miałam ją przywitać jakimś głupim żartem, ale pojawił się zamiast niej Paweł. 
-Hej- spojrzał na mnie uśmiechając się radośnie. 
-Cześć- odezwała się do niego Kleo, ale ja zignorował. 
-Żartujesz?- Zaśmiałam się zaskoczona. Posłał mi smutne spojrzenie i spojrzała na Pawła krzątającego się przy szafkach. 
-Co jest z Tobą?- Warknęłam na blondyna zaciskając zęby z całej siły. 
-Nic- odpowiedział mi łagodnie- wszystko ok. -Zachowywał się jakby mojej przyjaciółki z nami nie było. -Nalał sobie kawy z ekspresu, wyjął śmietankę z lodówki, posłodził i zabielił kawę nie mówiąc nic ani do mnie ani do niej. 
-Co ty sobie wyobrażasz?- Syczałam- Że będziesz ją tak traktować? Czemu się do niej nie odzywasz? 
-Do kogo?- Parsknął śmiechem a we mnie się gotowało. 
-Neluś- Roksana pokręciła głową stając w progu. 
-No co? Mam udawać, że jest dobrze?! Nie jest bo zachowujesz się jak skończony dureń, wiesz? Jak dostatni dupek. 
-Nie wrzeszcz na mnie- zanucił przez zęby choć wiedziałam już, że go wkurzam. Podniósł kubek do ust, ale z trzaskiem ściągnęłam go na dół rozlewając połowę, zanim jeszcze zdążył wziąć pierwszego łyka. 
-Przestań- odezwała się łagodnie Kleo wstając i podchodząc do mnie, mierzyłam przyjaciela wściekłym wzrokiem. -Nie złość się na niego. -Poprosiła stając między nami. 
-Chodź Paweł- Roksana chwyciła blondyna za rękę i pociągnęła w stronę pokoju. Kleo spojrzała na mnie tak łagodnie i smutno, tak że miałam ochotę wrzeszczeć i gryźć. 
-Pewnie idź, masz w końcu w dupie to co myślę, po prostu zejdź mi z oczu i pław się w swoim kretyńskim myśleniu, utop się w tych swoich przekonaniach! -Warczałam wnerwiona- zignoruj ją jeszcze raz a dostaniesz ode mnie w pysk. -Zawrócił się, odepchnął lekko Kleo i złapał mnie za ramiona. Roksana trzymała jego a Kleo usiłowała go odsunąć. 
-Zamknij się- ostrzegł. 
-No co? Uderz mnie- uśmiechnęłam się kpiąco. -Przecież umiesz. Walczysz o Niewidzialnego, więc czemu nie z Niewidzialną. Działasz w imię przyjaźni. -Zacisnęłam mocniej palce na jego przedramionach. 
-Paweł, proszę- jęknęła bezradna Roksana. -Nie rób już nic więcej. -Zrobił krok do tyłu puszczając mnie i spoglądając z odrazą na moją przyjaciółkę. Rzuciłam się do przodu, ale mnie trzymała, nie chciałam, żeby ją coś zabolało więc ustąpiłam, zdawałam sobie sprawę, że jak zaczniemy się z Pawłem szarpać (bójka nie wchodziła w grę, chłopcy w życiu nie podnieśliby na mnie ręki, choć może czasem wszystkim by nam ulżyło, gdybyśmy mogli się nawzajem stłuc)ona mogłaby przypadkowo odebrać, a tego za nic w świecie nie chciałam. Mój poprzedni ruch zauważył jednak Kasjan zwabiony do kuchni moimi krzykami. 
-Co wy do kurwy nędzy robicie? -Za nim przyszła Karolina. Na jego miejscu też bym się zdenerwowała, ja stałam pod oknem przyparta przez Kleo do parapetu, ona wyglądała jakby zasłaniała mnie własnym ciałem, stała wyprostowana rozkładając odrobinę wyprostowane ręce, przed nami stał Paweł zaciskając dłonie w pięści za nim Roksana oplatając jego tułów, jedną rękę miała zarzuconą na jego ramiona, drugą pod ręką, obie dłonie splatała razem ze sobą na jego torsie. 
-Spytaj jego- warknęłam obejmując przyjaciółkę ramieniem i przytulając się do jej pleców. 
-No co jest?!- Zniecierpliwiony brunet podniósł głos. 
-Nic- Paweł złapał Roksanę za rękę, pocałował wierzch jej dłoni i pociągnął za sobą. 
-To co z dżemem czy z serem żółtym?- Wróciłam do rozmowy z Kleo. 
-Co się stało Kleo?- Karolina spojrzała na sznytkę kulącą się na krześle. 
-Poniosło ich trochę, znasz Nelę i Pawła. -Wyjaśniła a brunetka kiwnęła głową siadając obok i całując jej policzek. 
-Ty mała czarownico- Kasjan złapał mnie za kark, odepchnęłam jego rękę i wstałam. 
-Co?- Spytałam wkurzona. 
-Sprowokowałaś go mam rację?- patrzył na mnie lekko mrużąc oczy. Pogłaskał mój policzek. 
-Nie, nie! To on mnie sprowokował, widziałeś jak traktuje Kleo? Co teraz nie będzie do niej nic mówił?! To jej wina, ze Młody to taki cep?! Ma na co zasłużył, to jego wina a blondyn... 
-Zamknij się!- Ostrzegł z pokoju Roksany. 
-Waruj durniu! 
-Nie prowokuj go i nie mów tak do niego!- brunet usadził mnie na krześle. -Siedź gówniaro- szarpnął mnie za ramię gdy znów miałam się poderwać. Objął mnie ramieniem, splótł palce rąk ze sobą i trzymał mnie w tym morderczym uścisku. 
-Słuchaj- zaczął spokojnie tonem mentora. 
-Nie rób mi sesji terapeutycznych- warknęłam cicho i spojrzałam mu w oczy. Zabrałam się za nerwowe smarowanie bułki dżemem. Wiedziałam co je Kleo, wcześniejsze pytania o jadłospis miały tylko zmusić przyjaciółkę do mówienia. 
-Neluś- cmoknął mój policzek, ucho, szyje, policzek, policzek. -Słonko, Paweł broni Młodego, bo czuje się z nim bardziej solidarny, spędza z nim tak dużo czasu jak ty z Kleo. Oboje obserwujecie jak wasi przyjaciele się męczą i oboje reagujecie zbyt gwałtownie. 
-Ty też mógłbyś zareagować gwałtownie złamać mu ten głupi zadowolony ryj. Serio zrobię mu coś. 
-Jezu- zaśmiał się- jesteś przepakowana testosteronem jak facet. Skąd w tobie tyle agresji? 
-Wyrwę ci te czarne kudły jak jak nie przestaniesz mi robić psychoanalizy- skurczyłam się i wypuściłam powietrze -on nie może się tak zachowywać Kasjan. To nie fair, ja rozmawiam normalnie z Młodym czy on nie umie być normalny? Cholerny szajbus. 
-Pobiłabyś się tak samo o niego jak o Kleo. 
-Nie bo to dupek. 
-Kochasz go. 
-Ale to dupek- uśmiechnęłam się jak to nazywa Kleo "jak rozpieszczone dziecko". 
-Uspokój się i zjedz coś- znów mnie cmoknął. 
-Dzięki- przytuliłam się do niego. 
-No już puść go- Karolina klepnęła mnie w ramię siadając na kolanach swojego chłopaka. -Mój kochany głos rozsądku- musnęła czoło bruneta a później go pocałowała. Roksana prychnęła pojawiając się w kuchni. 
-Ty się nie udzielaj, trzymaj swojego szajbusa na smyczy- uśmiechnęła się Karolka. 
-Karolina- burknął przez zęby blondyn wchodząc za Roxie. 
-Zjedz coś- zwróciłam się do Pawła plecami i skupiłam na najlepszej przyjaciółce. 
-Zjem- kiwnęła głową uśmiechając się blado, żeby mnie uspokoić. 
-Przede mną nie udawaj- błagałam szepcząc jej do ucha. Siedziałyśmy na krzesłach przysuniętych do siebie i uważałyśmy, ja żeby ona zjadła posiłek ona, żebym nie rzuciła się na kogoś z krzykiem. 
-Póki nie zaczniesz się normalnie zachowywać wobec mojej przyjaciółki- oznajmiłam wstając i podchodząc do Pawła. Nie spojrzał na mnie więc złapałam go za rękę trochę poniżej łokcia i poczekałam aż to zrobi. 
-Póki nie zaczniesz się odzywać do Kleo, do mnie też się nie odzywaj- byłam wkurzona, zebrało mi się w oczach trochę wody, zupełnie niechcący, nie chciałam stosować żadnych sztuczek. Stanęłam na palcach i musnęłam jego policzek. 
-Chodź kotku, pogadamy- wyciągnęłam rękę do Kleo. 
-Wiec odwracasz się od nas?- Spytał zdumiony. 
-Nie, nie durniu, nie od was! Nie zasłaniaj się chłopkami, będziesz mnie potrzebować to ciągle jestem Niewidzialna, ale póki co możesz się do mnie nie odzywać, bo nawet nie chcę cię słuchać! -Spojrzałam na zaskoczoną Roksanę. -Wybacz Roxie- rzuciłam wychodząc z kuchni. 

Leżałam z Kleo w jej łóżku i szeptałam rozmawiając z nią o głupotach. 
-Pogadajmy o Pawle? 
-O kim? 
-Nie zgrywaj się, wiem, ze cię to boli. Przeze mnie chcesz się z nim kłócić. 
-Przecież się z nim nie kłócę. -Ucięłam- nie będę teraz o tym gadać. 

Tomek był na dole, słyszałam jak przyszedł, najpierw zrobił rundkę po pokojach, trochę z Pawłem krzyczeli z Kasjanem gadali, stanął wreszcie w drzwiach pokoju Kleo. Miał wytoczyć przeciwko mojemu zachowaniu sensowne argumenty, ale spojrzał tylko na mnie i wiedział, że nic nie dadzą. Kleo kimała, kiepsko spała w nocy a ja spojrzałam na niego zła i obronnie przytuliłam ją mocniej. Wiedział, że bronię tego co kocham, to była jedna z tych sytuacji w której argumenty, choćby najbardziej racjonalne, nie działały. Zamknął drzwi, podał mi koc i patrzył jak ją okrywam. 
-Przepraszam- szepnęłam, nie znosił gdy się kłóciłam z chłopakami. 
-Wiem czemu to zrobiłaś- zapewnił przytulając mnie mocno. -Rozumiem. 
-Będę jej bronić nawet gdy ty spróbujesz ją oskarżyć- postawiłam sprawę jasno. 
-Nie oskarżam jej przecież, wiem, że medal na dwie strony. 
-To dobrze, bo musiałbym się dużo napłakać w takim wypadku- uśmiechnęłam się blado.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz