Kleo pojechała do siebie a ja siedziałam sama ze słuchawkami na uszach, leżałam pod wieżą i mruczałam pod nosem tekst piosenki. Naszło mnie na pościelówy więc sama sobie rozczesywałam włosy palcami i wzdychałam od czasu do czasu. Tomek przyjechał chyba prosto z kancelarii, czułam każdy jego krok od kiedy wszedł do mieszkania, trzasnął drzwiami i dopadł do mnie przestraszony.
-Co?- Zaskoczona zdjęłam słuchawki, wieszając je na szyi i popatrzyłam na niego, klęczał koło mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Ja pier*ole!- Warknął zdenerwowany, bardziej sam do siebie niż do mnie- Czemu tu leżysz?
-Czemu nie?- Spytałam zaskoczona.
-Bo wyglądasz jak zwłoki! Myślałem, ze zemdlałaś. -Złościł się.
-To źle myślałeś- pogłaskałam go po policzku, -zdejmij kurtkę, zrobię ci kawy, chcesz?-Milczał, tylko się we mnie wpatrywał- przyłożył ucho do słuchawek i znów na mnie spojrzał, choć nie, to nie jest dobre określenie. Świdrował mnie wzrokiem.
-No co?- Spuściłam głowę, zmęczona tym wpatrywaniem się ze mnie. Było już ciemno i rzeczywiście nogi wystające z za barku w ciemnym pomieszczeniu, mogły się wydać podejrzane, ale żeby aż tak się gapić, co on sumienia nie ma? Nie wie jak to krępuje?
-Płakałaś- znów mnie zaskoczył.
-Coś ty- zaśmiałam się udając, że to nie prawda. Przysunął się obejmując mnie i pocałował delikatnie obie powieki.
-Nie kłam, później ma się straszne wyrzuty sumienia. -Szepnął wprost do mojego ucha. -Przepraszam.
-Za co?
-Za NIĄ.
-Nie masz za co.
-Gdyby nie ja- nie wiedział jak to ująć i co powiedzieć, spojrzał na mnie bezbronny.
-Wiem. -Zapewniłam przytulając się. -Nie dręcz się już. Chodźmy do łóżka- poprosiłam.
-Obiecałem mamie, że dziś będę- przyznał zakłopotany uciekając wzrokiem.
-Nie kazałam ci zostawać na noc- wyszeptałam całując jego szyję- za godzinę, dwie puszczę cię do domu. -Spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął, wziął mnie na ręce wstając. Wyłączyłam tylko zasilanie wieży i zatonęłam w jego ustach. Uwielbiam je.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz