24 stycznia 2015

Trójkąt

-Przeszkadzam?- Spytała śliczna ruda dziewczyna wpatrując się w nas zielonymi oczami. 
-Nie- zapewnił ją Przemek pochylając się i całując ją. –Usiłuje zapewnić moją przyjaciółkę jak piękna jest, ale mi nie wieży- przewrócił oczami patrząc jak wciągam jeansy. Średnio komfortowo czułam się wiedząc, że obca laska ogląda mnie w bieliźnie. 
-On ma rację, jesteś śliczna. –Stwierdziła Paulina, jeśli mnie pamięć nie myliła. Pasowała do opisu. 
-Dzięki- wzruszyłam ramionami. 
-Przemek, słuchaj. Anka parkuje i miałyśmy zaplanować Ci wieczór, ale skoro ty już masz towarzystwo, to my się wycofamy. 
-Nie, to Nela i Kleo- zapewnił a ona pojęła natychmiast. Dobrze wiedziała kim jesteśmy. 
-Słuchaj, gospodaruj go sobie, my zamawiamy pizzę i otwieramy wino, najwyżej podkręcimy fonię. –Zapewniła ją Kleo. 
-Cześć- do mieszkania weszła zapowiedziana Ania i zdębiała patrząc na mnie i Kleo. 
-To są te przyjaciółki od przyjaźni, Nel i Kleo- wyjaśniła jej Paulina. 
-Ach, to my od czego jesteśmy- uśmiechnęła się łobuzersko. 
-Zaraz Ci przypomnę-zapewnił ją nas przyjaciel. –Sorry, dajcie nam moment- poprosił i pociągnął przybyszki za sobą. 
-Oni będą we trójkę?- Syknęła mi do ucha Kleo. 
-Na to wygląda- wzruszyłam ramionami i zabrałam się za wino. Szatynka zamówiła pizzę wybierając film i zaczęłyśmy się rozkoszować popołudniem. Nie dało się filmem zagłuszyć tego co robili w sypialni, ale jakoś nas to już nie obchodziło po trzecim kieliszku. Byłyśmy przyjaciółkami od przyjaźni i nie obchodziły nas te dźwięki. Przemek wynurzył się dwadzieścia minut przed końcem naszego filmu. 
-Co tam?- pochylił się obok sofy i ucałował Kleo. 
-Nie!- Przyłożyłam otwartą dłoń do jego ust. 
-Czemu nie? Jesteś zazdrosna? 
-Przemysławie Robercie Bartniku, ponieważ jesteś zboczeńcem wiem, gdzie były te usta, najpierw weź prysznic i umyj zęby. –Wyjaśniłam mu szeptem, żeby jego inne przyjaciółki nie słyszały. Poszedł do łazienki chichotając jak nastolatka, za to Kleo dorwała się do nawilżanych chusteczek i porządnie wytarła. 
-Fu- skwitowała. 
Wrócił po piętnastu minutach, akurat na końcową scenę. Wpasował się między nas, upił moje wino i przytulił Kleo. Siedziałam opierając się o jego plecy i pogryzałam zimną pizzę podczas gdy on zamawiał następną. 
-Teraz to już serio jestem cholernie głodny. –Oznajmił uśmiechając się. 
-Nie wątpię- odpowiedziała mu Kleo. –Dziewczyny śpią? 
-Chyba tak- wzruszył ramionami. –Będą chciały to wyjdą. 
-Będziesz tęsknić?- Prowadziła dalej wywiad. 
-Chyba nie. – Zamyślił się. –Nie mamy emocjonalnego połączenia. Ja tak twierdzę, one też. Myślę, że nie powinny czuć się skrzywdzone. –Wzruszył ramionami. Usiadł prosto, Kleo ułożyła mu na kolanach poduszkę i patrzyła na lecące na ekranie napisy, a ja oparłam głowę na jego ramieniu, chwyciłam go za rękę i zimne stopy wcisnęłam między jego łydki. 
-Ach, cudnie- westchnęłam powracające czucie w palcach. –Byłeś do końca szczery z nimi? Żadnych związków, bez wyłączności, bez trzymania się za ręce i przytulania? 
-Był- zapewniła Ania wychodząc w szlafroku do salonu. 
-Zawsze jest, z każdą-poparła ją Paulina. –Nie przejmuj się, nie będziemy chlipać w poduszkę. 
-Jesteście dziwni- odezwała się Kleo. –Ja jak się nie przytulę po seksie to nie czuje się zaspokojona. 
-My się nie przytulamy- wzruszyła ramionami Ania, Paulina poszła wziąć prysznic. –Słodko jak tak tuli się do was, ale ja tam czuje się zaspokojona- wymienili z Przemkiem zadowolone uśmiechy. 
-No to skoro ty tak mówisz- uśmiechnęłam się od niej. –Ja też jestem głodna- spojrzałam przyjacielowi w oczy. 
-Nawet się nie ruszyłaś z sofy- zagarnął moje opadające na buzię włosy do tyłu. –Rany, jesteś już całkiem upita- przyjrzał mi się uważnie. 
-Aż tak to nie, to druga butelka. –Żeby zaprzeczyć moim słowom o naszej totalnej trzeźwości Kleo złapała głęboki oddech i zaczęła ślinić poduszkę. 
-Ona ma inne zdanie- stwierdził rozbawiony Przemek. 
-Ja nie, na serio jestem głodna- wydamałam usta czekając na reakcje. 
-Zrobić ci naleśniki?- Przytulił mnie opiekuńczo. 
-Nie, dam radę. 
-Mam śledzie w słoiku, albo resztę sałatki z wczoraj. 
-Sałatka ziemniaczana i śledzie, super- pokiwałam głową. –Przynieść? 
-Nie ja pójdę- musnął moje czoło, delikatnie wyśliznął się z pod Kleo i poszedł do kuchni. Odprowadziłyśmy go wzrokiem z Anią i spojrzałyśmy na siebie. 
-Nie znam go takiego- uśmiechnęła się. –Jest uroczy. 
-Bo nas Kocha, mam nadzieję, że znajdzie kogoś fajnego. Zawsze jest taki opiekuńczy. 
-Chyba lepiej, że go takiego nie znam, jeszcze bym się zakochała. 
-Wcale bym ci się nie dziwiła. 
-Coś mu się rozwiązało w pracy?- Szepnęła. Widocznie nie mieli czasu porozmawiać. 
-Załatwiłyśmy z Kleo pogadankę z nią, była u niego w pracy z kwiatami i przepraszała. 
-Dobre jesteście, jestem pełna podziwu. 
-Potrafimy być przekonywujące, a tą sukę to bym ciągnęła za samochodem po autostradzie gdyby tego nie zrobiła. Nie pozwolę nikomu go tak traktować. Jakby nie błagała o przebaczenie, to bym ją zniszczyła. Żadna sucz nie będzie powodować w jego życiu nieszczęść, póki my jesteśmy na posterunku. –Zorientowałam się, że chyba za bardzo mnie poniosło gdy jej oczy były już bardzo szeroko otwarte. 
-Kluseczko, daruj już sobie te groźby- Przemek znów wpasował się w wolne miejsce. –Wybacz jej, nie ma filtra uczucia, mózg, usta. Nigdy by czegoś takiego o tobie nie powiedziała bo mamy czysty jasny układ. 
-Nie, spoko- szybko pokręciła głową. –Było w tym po prostu dużo gniewu. 
-Wybacz, on ma rację, po prostu jeszcze mi po niej nie przeszło. Jak zobaczyłam dzisiaj tą szczęśliwą sukę, to mało jej łba nie rozwaliłam o krawężnik. –Burknęłam zabierając się za jedzenie. 
-Uwielbiam cię rozzłoszczoną z pełną buzią, policzki ci się tak wydymają- roześmiał się i założył mi włosy za ucho. 
-Goń się- odwarknęłam ale uśmiechnęłam się widząc jego rozbawienie. Dziewczyny wykąpały się obie i zebrały się szybko zostawiając Przemkowi klucze od mieszkania. My opchaliśmy się pizzą przy kolejnym filmie 

Przebudziliśmy się o siódmej bo wyspana Kleo zaczęła się kręcić na rozłożonej sofie. Tak bardzo nie chciało nam się wstać. 
-Przemek, czemu ty nie masz na sobie koszulki? -Pogłaskałam go po torsie i znów zamknęłam oczy okładając na nim głowę. 
-Miałem spotkanie w nocy- ziewnął głośno i obrócił mnie na bok przytulając na łyżeczki. –Możemy iść spać? 
-Tak, to co która ci została policjantka, czy ta blond Karolina? 
-Karolina, policjantka była z kajdankami w nocy, dawno mi tak tyłka nie skopała. 
-Co?!- Podniosłam się zaskoczona. 
-Nic, żartuje- wybuchnął śmiechem. –Nikogo nie było, rozebrałem się bo się w nocy winem oblałem. 
-Na pewno? -Spojrzałam mu w oczy. 
-Tak, zapewniam i nie planuje już nic. –Było tak jak zapewnił. O dziewiątej przyjechali ludzie od przeprowadzek i spakowaliśmy dobytek Przemka do samochodu i sami ruszyliśmy w drogę, ja prowadziłam Kleo siedziała ze mną a nasz ogier kimał na tylnej kanapie swojego auta. Zostawiliśmy za sobą Wrocław i cały jego syf.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz