Zrobiliśmy imprezę powitalną dla Przemka, zebraliśmy się w naszym mieszkaniu robiliśmy naleśniki, graliśmy w monopoli i jak zwykle zgrywaliśmy wariatów. Ale to później, przed martwił mnie mój mąż, nie był w nastroju do zabawy, nie był w sumie w nastroju do niczego. Nie mówiąc już o tym, że przez to ja byłam w podłym nastroju. On wrócił wściekły z pracy nie chciał nic konkretnego wyjaśnić a ja byłam rozdrażniona jak osa. Przemek na wszelki wypadek zamknął się w swoim pokoju i nie wchodził nam pod nogi, do momentu w którym nie przyszli Niewidzialni z dziewczynami(Młody przyszedł z narzeczoną… nie ma za co Kleo).
Zajęłam miejsce między Kasjanem i Przemkiem. Udało mi się ciut ochłonąć, ale nasi przyjaciele zauważyli, że mamy jakąś spinę, przed nimi nie dało się ukrywać takich rzeczy, zresztą Tomek nawet się nie starał. Nie odzywał się zbyt wiele a gdy już to robił to burczał, więc chłopaki raczej go omijali, wiedzieli, że warto dać mu ochłonąć. Podniosłam się, żeby donieść trochę napoi.
-Pomogę ci- zaoferował się brunet i podreptaliśmy do kuchni. Poodkładałam trochę chipsów, ciastek i takich tam w czasie gdy Kasjan wyjmował puszki i butelki w lodówki. Zmarudziliśmy chwilę w kuchni, bo zaczęliśmy dyskutować o moim milczącym mężu, zawsze łatwiej było mi wyjaśnić Kasjanowi pewne sprawy związane z Tomkiem bo on znał go równie dobrze jak ja. Czasem nawet lepiej. Byłam ubawiona jak norka, gdy do kuchni wszedł Tomek z piwem w ręku.
-Przestań się opierać wariatko- Brunet specjalnie oparł się ręką o lodówkę przy której stałam i pogłaskał mój policzek- jak czasem złamiesz przysięgę to nikt się przecież nie musi dowiedzieć. Ja nic nie powiem a ty?- Usiłował mnie hipnotyzować spojrzeniem, ale tylko mnie bawił więc chichotałam dalej.
-Weź odpierdol się od mojej żony, bo mi się zaraz cierpliwość skończy i inaczej porozmawiamy. Jasne?- Odezwał się szatyn a ja zdębiałam. No zwyczajnie nic nie kumałam.
-Zamknij ryj debilu- Kasjan odpuścił sobie już wygłupy ze mną i odwrócił się do niego.
-Ty się zamknij i odsuń się od niej na metr, bo serio mówię obije ci ten głupi razchachany pysk- zrobił kilka kroków w naszą stronę.
-No spróbuj-Kasjan podciągnął szybko rękawy koszuli.
-Nie prowokuj bo się skuszę-napierali na siebie jakby serio mieli zamiar się bić.
-Właśnie się wystraszyłem –Brunet prychnął i pchnął mocno Tomka. Niemal pobiegł od razu za nim, szamotali się teraz już na serio w drzwiach łączących kuchnię z salonem. Zawsze mi się wydawało, że moje umiejętności pozwolą mi rozdzielić dwóch ważnych dla mnie facetów, ale w tak emocjonalnej sytuacji zamieniłam się w piszczącą ciotę.
Kasjan uderzył Tomka łokciem w żebra, patrzyłam jak mój maż zgina się z bólu. Dyszał ciężko a oczy miał ciemne ze złości. Nie obrzucali się nawet wyzwiskami, zwykle jak już Niewidzialni zaczynali się tłuc to sporo się wyzywali. Nie mogłam uwierzyć w to co się działo. Szatyn wyprężył się jak struna i z całej siły wbił Kasjanowi kolano w brzuch. Obaj byli wkurzeni na maxa. Brunet objął jego szyję blokując jego głowę przy swoim boku i zaczął okładać go po żebrach zaciśniętą pięścią. Tomek nie zmierzając długo tkwić w tej blokadzie jakoś dosięgnął szczęki bruneta i wymierzył w nią potężny cios. Kasjana jakby na moment zamroczyło w tym czasie mój mąż wyprostował się i poprawił koszulę. Nie miał jednak tyle szacunku dla garderoby bruneta, szarpnął za jego koszulę na piersi aż posypały się guziki znów zaczęli się okładać na przemian. Nie mogłam na to patrzeć.
-Tomek, przestań!- Jęczałam żałośnie. –Kasjan, proszę- usiłowałam ich jakoś ciągnąć za łokcie i w ogóle jak jakaś blondynka. Niestety chłopaki regularnie tłukli się po gębach. Szamotali się i okładali pięściami, zamienili się w tornado pięści, kopniaków i dartych ubrań. Zdezorientowana patrzyłam jak guziki koszuli Tomka rozsypują się na panele w salonie, jak Kasjan upada na komodę i jak mój mąż szarpie jego koszulę jak jakiś psychol, do momentu w którym nie zostaje zamroczony potężnym ciosem swojego przyjaciela.
-Co…? -Kleo jakby chciała zadać pytanie, ale głos uwiązł jej w gardle gdy zobaczyła jak Tomek uderza plecami o sofę na której siedzi Młody i Konrad z Sylwią. Chyba to otrzeźwiło resztę Niewidzialnych bo poderwali się na nogi i podbiegli żeby ich rozdzielić. Nie było konieczne odrywanie ich do siebie, bo Kasjan podszedł właśnie do Tomka, żeby poprawić swój cios, ale przeliczył się, bo został kopnięty prosto w sam środek torsu.
-Tomek do cholery!- Znów pisnęłam widząc jak Kasjan zatacza się na Kubę, który łapie go za ramiona. Myślałam, że to koniec, ale brunet postanowił się jeszcze wyrwać i oddać mojemu mężowi kopa w szczękę gdy ten usiłował się podnieść. Widziałam tylko dwie duże dłonie zaciskające się na brązowych włosach i kolano obijające szczękę którą całowałam dziś rano na powitanie nowego dnia.
-Kasjan!- Tylko na tyle było mnie stać. To wszystko co powiedziałam. Oni postradali zmysły a ja byłam zdolna wykrzykiwać tylko ich imiona.
-Zajebiście się spisaliście, -usłyszałam tylko za plecami syczącą Karolinę. Wyszłam do sypialni ochłonąć i dać mojej głowie czas na zrozumienie sytuacji. Mój mąż nie mógł być zazdrosny. Nie mógł, to było nie logiczne. Znałam co prawda zasadę którą stosowaliśmy już wcześniej: „nie mów o logice gdy w grę wchodzą uczucia” cytował kiedyś mnie mój obecny mąż, no ale przecież Kasjan! On by nigdy na serio mnie nie dotknął, wszyscy to wiedzieliśmy, a Tomek wiedział to najlepiej. Sam błagał Kasjana o opiekowanie się mną gdy wyjeżdżał ze Szczecina. Bójka o taką pierdołę była zupełnie bez sensu. Wyszłam na balkon i spojrzałam na miasto. Złapałam dwa głębokie wdechy i zmusiłam swój mózg do włączenia trybu wegetacyjnego. Coś się zaraz stanie co pomoże mi to wyjaśnić, muszę tylko przeczekać parę chwil. Łapałam oddechy uspokajając rytm mojego serca które waliło jak oszalałe. Po co te wszystkie treningi, nawet nie potrafiłam ich skutecznie rozdzielić. Byłam zdegustowana swoim zachowaniem, mój ojciec też byłby zawiedziony. Tyle nauki jak krew w piach.
-Mogę?- Sylwia wyjrzała na zewnątrz.
-Jasne- zapewniłam wskazując krzesła stojące przy małym stoliku.
-Rany, to było przerażające. –Wyglądała na przejętą. –Nigdy nie widziałam czegoś równie agresywnego. Często to robią?
-Ej, wszystko ok.?-Konrad przyszedł za nią.
-Nie, wiem, to dziwne, bardzo. Trochę się przestraszyłam. Oni są tacy agresywni. –Odpowiedziała mu patrząc w podłogę. –Przepraszam-spojrzała szybko na mnie. –Nie chciałam ich obrażać.
-To tylko faceci Kochanie- Konrad objął ją. –Wcześniej dawaliśmy sobie w gęby regularnie. Teraz jesteśmy duzi, więc częściej rozwiązujemy problemy dyskutując, ale czasem zdarzy się, że puszczą nam nerwy. –Tłumaczył jej spokojnie, ale to mi puściły nerwy. Rozpłakałam się jak dziecko, kolejny dowód na to, że jestem ciotą.
-Jak teraz będziemy się umawiać? Kasjan nie będzie rozmawiał z Tomkiem. –Sylwia ciągle gdybała na głos.
-Oni? Nie! Coś ty! Pewnie już piją razem piwo. Wyładowanie emoc… -urwał. –Nel! Ty serio płaczesz? -Dopadł do mnie natychmiast. –Myślałem, że walczysz ze sobą żeby im nie nakopać do tyłków. Wiesz, że się gorzej zachowywaliśmy. Nela. –Patrzył mi spokojnie w oczy.
-Żona!- Sekundę później był przy mnie Tomek. Zanim się zorientowałam obejmował mnie jedną ręką a drugą trzymał mnie za kark pochylając się i całując czubek mojej głowy. –Nie płacz nad naszą głupotą- szepnął. –Przepraszam za wszystko.
-Spadaj Hartman, dupek z ciebie. –Buntowałam się, ale nie zamierzałam wypuścić go z objęć.
-Wiem, straszny. Przepraszam, to się nie powtórzy.
-Teraz to kłamiesz. –Zarzuciłam mu.
-No dobrze, sama wiesz jak jest z nami. Czemu płaczesz- tulił mnie tak mocno… -nie będzie po mnie dużo widać. Spokojnie, moje piękne ciało nie ucierpi, nie przejmuj się, ciągle mogę uprawiać sex.
-Och zamknij się narcyzie- zaśmiałam się.
-Kocham cię- uśmiechnął się. Zrobiłam szybkie oględziny. Miał spuchnięty łuk brwiowy i zadrapania na twarzy.
-Będzie widać- znów się popłakałam. –Jak ty wyglądasz?
-Mówiłem Ci, żaden palant nie będzie cię obmacywać. Jesteś moją żoną. –Zaczął poważnie.
-Przecież Kasjan by nigdy, ja i on wcale… no wiesz przecież-motałam się.
-Wiem, potrzebowałem się wyładować, on też i tak się naszliśmy. Podobno nie uprawiał sexu od wczoraj, wiesz jaki on jest jak się dobrze nie rozładuje- mój głupi mąż był zadowolony ze swojego dowcipu więc oberwał ode mnie w tors.
-Zamknij się, nie chce o nim słuchać. Jak zrobisz mi coś takiego znów to sama mu pomogę. Nie znoszę jak się boczysz tyle czasu i nie chcesz powiedzieć o co chodzi.
-Wiem.
-Zamknij się, mówiłam już- zrobiłam groźną minę. –Teraz mnie całuj. -Podniosłam głowę do góry, ale on był teraz w nastroju do żartów. -Teraz!- Musiałam mu znów przyłożyć, żeby się schylił a i tak byłam zmuszona do stanięcia na palcach.
-Przepraszam, poniosło mnie- zwróciłam się do naszych gości wracając do salonu uczepiona boku mojego męża. Znów usiadłam obok Kasjana, tym razem był ze mną Tomek.
-Ja przepraszam-szepnął brunet na moment odrywając się od gry. Nikt się nie przysłuchiwał, byli wyjątkowo taktowni.
-Spoko, nie obchodzą mnie wasze gęby- wyszczerzyłam się znów ocierając oczy, żeby się upewnić, ze już się nie sączę. –Witaj w Krakowie- przewróciłam oczami spoglądając na Przemka. Puścił mi oczko i się uśmiechnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz