Nie złaziłam z bieżni już od jakiejś godziny. Wymieniałyśmy się z Kleo co jakiś czas urozmaicając sobie czas zajęciami grupowymi, w słuchawkach leciała moja muzyka której słuchałam jeszcze w ogólniaku. Dałam swoje mp3 Przemkowi gdy wyjeżdżał, odkopaliśmy je z pamiątkowego pudełka wczoraj przy pakowaniu. Dzisiaj nasz przyjaciel załatwiał swoje sprawy służbowe a my z Kleo świetnie dawałyśmy sobie radę, zajęłyśmy sobie dzień zwiedzaniem. Tak przynajmniej miał myśleć Przemek, im mniej wiedział tym lepiej. Przed oczami przemknęła mi turkusowa plamka.
-Jest, jest- Kleo podbiegła do mnie i szarpnęła za nadgarstek, mało nie walnęłam twarzą w pulpit bieżni.
-Dobra, daj se siana, z godzinę tu spędzi, zdążę tę wywłokę przyczaić. –Zapewniłam spokojnie.
-Nie, ona chyba tylko coś załatwia przy recepcji. –Szatynka szarpała mnie za rękaw.
-O nie, o nie, o nie- truchtałyśmy już do szatni. –Nie ważne, zapomnij!- Ruszyłam w drugą stronę widząc jak kobieta odchodzi od recepcji.
-Dawaj Kotku, jedziemy-w samochodzie przy krawężniku czekał facet.
-Lecę!- Była szeroko uśmiechnięta, niemal leciała do niego na skrzydłach.
-Przepraszam, czy mogłybyśmy moment porozmawiać?- Zawołałam wybiegając za nią.
-My się znamy? -Spytała marszcząc brwi i wiążąc letni płaszczyk.
-Nie, ale chyba musimy się poznać. –Wystawiłam rękę w jej stronę,- jestem Nela. –Niepokojąco zadrżały jej oczy, wiedziała kim jestem, zalety oryginalnego imienia, dzięki mamo. (Albo może miała takie drgające oczy.)
-Marysia.
-Co się dzieje? -Facet wysiadł z auta.
-Nie wiem- odpowiedziała mu żona. –Pani się właśnie przedstawiła.
-Nela- uścisnęłam rękę faceta.
-Witam- nie przedstawił się, tylko patrzył się na mnie oczekując szczegółów. –O co chodzi? Co to za okazja? Bo mniemam, że nie spodobała się Pani po prostu moja żona.
-Nie, wręcz przeciwnie. Jestem kimś bliskim dla Przemka Bartnika. Zna go Pan?- Nie patrzyłam jednak na niego. Świdrowałam wzrokiem tą kobietę przez którą tyle wycierpiał mój przyjaciel. –Myślałaś, że masz tą sprawę już z głowy, co?- Zrobiłam mały krok w jej stronę. –Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nie pozwolę żeby uszło ci coś takiego na sucho.
-Co ty sobie myślisz? Będziesz grozić mojej żonie, zbyt mało zrobił ten bydlak?- Facet złapał mnie za nadgarstek i szarpnął.
-Nie robiła bym tego- ostrzegłam cicho spoglądając mu w oczy. –Nie dotykaj mnie. Nie życzę sobie. To, że mam męża, nie znaczy że puszczam się na prawo i lewo jak ta suka. –Warczałam wściekła, wyzwalali we mnie masę agresji, sam ich widok mnie irytował.
-Zrobiłam zdjęcie rejestracji, przyda się?- Kleo podała mi moją kurtkę chowając telefon do kieszeni swojej. Zarejestrowałam już wcześniej że wychodzi z siłowni, ale wiedziałam, że daje mi czas na rozmowę w miedzy czasie zbierając informacje. –Mam też całkiem dobre zdjęcie obu twarzy z profilu. –Oznajmiła spoglądając na mnie i męża tej suki.
-Puść ją wreszcie, to naprawdę dobra rada, nie zaczynała bym z nią. –Zapewniła gościa stając prawie między nami. –Więc to ty- przeniosła spojrzenie na kobietę po tym jak ja wyszarpnęłam rękę z uścisku. –Nie robisz aż takiego wrażenia na żywo. Wyglądasz ładnie na zdjęciach, ale musiały być retuszowane.
-Nie musimy tego słuchać, chodź Skarbie- dziewczyna złapała swojego męża pod ramię i pociągnęła w stronę samochodu.
-Do Przemka też tak mówiła, wiesz?- Krzyknęłam. Chciałam go sprowokować. –Ciebie też gryzie w ucho i drapie po plecach? Wzdycha i zaciska palce jak dochodzi?- Spytałam ciszej po tym jak wściekły wrócił do mnie.
-Nie wywiniesz się z tego wiesz? -Kleo stała obok mnie patrząc prosto w oczy tej kobiety. –Nikt nie będzie go tak traktował, zwłaszcza taka tania zdzira jak ty. Damy Ci możliwość, możesz publicznie odszczekać to o co go oskarżyłaś, albo możesz mu wypłacić odszkodowanie za szkody moralne.
-Chyba Was pojebało!- Wrzasnął facet zmierzając teraz do Kleo. Stanęłam mu na drodze. –Kim wy jesteście, że bronicie tego chuja?!- Patrzył to na mnie, to na Kleo. -Wy jesteście tymi ździrami co go zaspokajają, jak nie uwodzi cudzych żon, mam rację? Jesteście po prostu zazdrosne!- Wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Nie pozbędziesz się nas jeśli nie zrobisz jednej z tych rzeczy. Mamy już częściowe informacje o Tobie zdobycie adresu, nie będzie dużym problemem, ale żeby napsuć Ci nerwów zadamy sobie ten trud i znajdziemy cię.
-To są jakieś groźby?! –Jej mąż był na skraju, byłam prawie pewna, że za moment wybuchnie. –Wy nam grozicie?
-Nie, po prostu uprzedzamy was, żeby być fair. –Wyjaśniłam szybko.
-Masz czas do szesnastej, do tej pory jest w pracy, jeśli nie skorzystasz z tego trzy godzinnego okienka zaczniemy cię szukać, a wtedy możesz mi wierzyć- patrzyłam jej prosto w oczy, nawet nie podnosząc głosu komunikowałam zwyczajnie z kamiennym wyrazem twarzy. –Możesz być pewna, znajdziemy cię i zapłacisz to odszkodowanie, pytanie jak wysokie uda nam się wygrać za te pomówienia, ty puszczalska szmato.
-Możesz jeszcze błagać na kolanach o litość, rozważymy te prośby. –Zapewniła Kleo.
-Nie będziecie tak mówić o mojej żonie- wybuchł, wiedziałam. Zamachnął się, na Kleo więc szybko podstawiłam się odpychając ją sobą lekko do tyłu i przyjmując na twarz liścia. Odchyliłam głowę jakbym dostała mocniej niż w rzeczywistości. Moja matka potrafiłaby wymierzyć mocniejszy policzek, tego byłam pewna.
-Jesteś zwykłą ciotą, ona się puszcza a ty nie umiesz tego zaakceptować więc zaprzeczasz i walczysz z całym światem zamiast przyznać że to co mówię to prawda. Teraz tylko módl się- patrzyłam mu w oczy, chyba sam był zaskoczony swoją gwałtownością, która w przeciwieństwie do mnie, na nim zrobiła duże wrażenie. –Módl się, żeby ta kamera nad drzwiami siłowni, nie łapała już obrazu stąd. -Kleo już kierowała kroki do siłowni. Zostawiła mnie, bo ufała moim zdolnościom. –Czekam do szesnastej. Do widzenia. –Zostawiłam ich samych i ruszyłam za Kleo.
-Nie trzeba było się nadstawiać- szepnęła gdy recepcjonistka sprawdzała monitoring a ja wybierałam numer męża.
-Nie bolało- zapewniłam.
-Co nie bolało?- Chciał wiedzieć Tomek.
-Nic Kochanie, słuchaj, potrzebuje tego pozwu.
-Wiesz ile takie sprawy się ciągną w polskich sądach? To może trwać latami. –Przekonywał.
-Możemy ją chociaż przyprawić o depresję, zniszczyć zawodowo i może załatwić mały trwały uszczerbek na zdrowiu?
-To umiem, zobaczymy jak sprawa się rozwinie. –Zapewnił. -Uderzyłaś kogoś?
-Nie, byłam wyjątkowo dojrzała.
-Sprowokowałaś kogoś zanim go uderzyłaś?
-Nie.
-Ale sprowokowałaś? -Drążył bo za bardzo wiedział, jak potrafię walczyć o przyjaciół.
-Dostałam liścia w twarz.
-Chcesz wnieść oskarżenie?
-Nie, ale na wszelki wypadek zabezpieczam monitoring. –Roześmiał się.
-Martwię się twoją buzią, ale nie rozumiem czemu ty prowadzisz restaurację, zamiast zostać z ojcem duetem prywatnym detektywów.
-Bo jak tym zarabia się na życie, to nie bardzo się to lubi. Poza tym mój ojciec pobiłby każdego faceta zbliżającego się do mnie, nie mogłabym robić za przynętę.
-No, pamiętam tamtego gościa. Dobra Słonko, mam spotkanie, widzimy się niedługo. Kocham Cię.
-Ja też, paaaaa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz