-Kochanie, pamiętasz o tym że masz paznokcie na siedemnastą?- Upewniała się moja kochana już coraz mniej przyszła a prawie całkiem obecna teściowa.
-Tak mamo, wychodzę z pracy i lecę już na miasto, zahaczę o Tomka i razem pojedziemy na obiad a później na pazurki.
-Razem?- Upewniała się.
-Nie, mamo. Po co mi Tomek przy robieniu paznokci? Wezmę Olę, właśnie przyjechała to z nią i Markiem jesteśmy umówieni na obiad. –Tłumaczyłam spokojnie prowadząc.
-Nelluś, to kierunkowskaz ci pika?
-Tak.
-Masz głośnomówiący, czy znów prowadzisz kolanami?
-Tomek nie narzeka na sprawność moich kolan mamo, jestem duża.
-Nie zrób sobie nic dwa dni przed ślubem. Mój syn by tego nie zniósł, a wiesz że zabije Cię jak będzie nieszczęśliwy. – Groziła niby na żarty , ale wiedziałam że moje prowadzenie kolanami wnerwia ją tak samo jak moich rodziców.
-Mamo, twój syn to twardziel. To po pierwsze a po drugie, pomagam sobie kolanami tylko jak zmieniam biegi i wrzucam kierunek.
-Na zakrętach.
-No.
-Kto by pomyślał, że taki łotr z Ciebie wyrośnie- westchnęła. –Dobra kończę, na razie.
-Też Cię kocham mamo- rzuciłam rozłączając się. Cudowny, wielki oznakowany radiowóz drogówki zamigał mi światłami jadąc pasem obok mojego i miły Pan policjant kazał mi zjechać na pobocze. –Świetnie- pomyślałam i rozpięłam dwa guziki bluzki.
-Dzień dobry.
-Dzień Dobry Panie Władzo- przywitałam się z Panem Policjantem i posłałam mu słodki uśmiech.
-Jakie ma Pani wyjaśnienie? -Chyba też był w dobrym humorze bo uśmiechnął się.
-A jakie by Pana władzę satysfakcjonowało?- Na wszelki wypadek promieniałam.
-Usiłowała Pani zapiąć koszulę bo… bo nawet nie wiem, czemu kobiety myślą, że dekolt im pomoże.
-Nie musi pomagać, może tylko zapewnić dobry widok, sympatyczniej rozmawiać jak ma się coś ładnego przed oczami. – Roześmiał się teraz na serio. –Widzi Pan Władza jaka konwersacja miła się wywiązała. Ja wiem że źle robię, mimo tego że świetnie prowadzę z powodzeniem od lat to wezmę na tę ładną klatę co Pan proponuje bo zaraz mam obiad a później kosmetyczkę.
-Bez tłumaczeń?
-Widział Pan, nie będę grać idiotki, wiem jakie są konsekwencje mojego postępowania.
-To może po kosmetyczce kawa?- Uch… jęknęłam w myślach zamykając oczy.
-Ten obiad to z narzeczonym a paznokcie bo w sobotę ślub, sorry Gliniarzu- popatrzyłam na niego śmielej. –Szkoda że nie pojawiłeś się w ogólniaku, brak mi charakteru do ucieczki z przed ołtarza.
-Proszę się nie zabić przed z tym telefonem. Miłego dnia, zasalutował i odszedł.
-Buziaki!- Krzyknęłam za odchodzącym mundurowym i uśmiechnęłam się do lusterka.
Obiad był pyszny a moja przecudowna ciężarna bratowa urocza. Mój brat za to przecudownie i beznadziejnie szczęśliwy z nowej roli. Facet który wydawał się nie do usidlenia ma przecudowną szczęśliwą żonę która kocha swojego matoła i będzie z nim miała dziecko. Sprawy nie mogły się mieć lepiej. Nawet głupia kosmetyczka nie znudziła mnie jak zwykle, może dlatego że Ola umiliła mi wypad opowieścią o radości mojego brata z którego jestem dumna i z powodu którego szczęścia i ja jestem szczęśliwa. Masło maślane, wiem ale tylko to miałam wtedy w głowie w dodatku mój brat ojcem! Hahaha. Super!
Staliśmy w salonie i właśnie koncertowo obijałam gębę mojego męża zwłaszcza że była to jego komputerowa wersja, dzień przed ślubem bym się nie odważyła, gdy rozdzwonił się jego telefon. Odpalił głośnomówiący jeszcze nim zdążyłam się powstrzymać i zamiast cześć jego mama mogła usłyszeć: „a masz kut*sie, spróbuj tego, skopałam twoje wirtualne dupsko Kochanie”
-Tomuś, o której będziesz?
-Gdzie mamo?- Upewnił się mój mąż ze mną przyklejoną do jego pleców.
-W domu, no chyba wiesz że to noc przed waszym ślubem. Dzisiaj śpicie osobno. – Ręka Tomka jakby automatycznie w obronnym geście owinęła się wokół mojego pasa.
-Nie każ mi Cię ściągać siłą- dorzucił mój tata z tła.
-Mamo, to bez sensu. Straciliśmy już dziewictwo…
-Niektórzy z nas nawet wcześniej niż inni- wepchnęłam mu palec w żebra.
-...mieszkamy razem, teraz się relaksujemy we dwoje i nie zamierzamy się nigdzie ruszać, nie ma sensu separowanie nas. –Tłumaczył dalej niewzruszony szatyn. Odeszłam na krok więc przyciągnął mnie znów do siebie i musnął moje usta, -nie odchodź- szepnął więżąc mnie między ścianą a swoim idealnym ciałem.
-Tomasz nie ma co dyskutować, to wasza ostatnia osobna noc, do mamy- moja rodzicielka starała się być stanowcza.
-Sorry mamo, nie działa- zaśmiał się patrząc mi w oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz