24 stycznia 2015

Wieczorna wizyta

Kiwając głową i wystukując co chwila palcami w blat siedziałam w salonie przy biurku i słuchałam starego dobrego Green Daya. Tomek ma wyraźną awersję do zmieniania play listy więc zawsze gdy używa mojego komputera kończę z jego na następny tydzień bo ja też jestem za leniwa. W końcu musiał mnie zarazić bezgraniczną miłości do nich, co prawda nie wpoił mi równego entuzjazmu do wszystkich ich kawałków ale przy kilku na prawdę mnie ponosiło i żałowałam, że nie gram na perkusji. Właśnie porywało mnie holliday gdy kontem oka dostrzegłam jak śmieje się ze mnie siedząc na kanapie z książką w ręce. 
-Nic mnie nie obchodzi, że śpiewam- oznajmiłam nie zdejmując słuchawek -znów piszę zamilcz, słaba istoto. -Trząsł się znów bawiąc nawet mnie przy tym. Odnajdowałam właśnie na nowo radość z pisania i opróżniania swojego umysłu z namiaru pomysłów. 
Palce znów podróżowały po klawiaturze, jakby były częścią mojej wyobraźni. 

Nie spodziewaliśmy się nikogo wieczorem, w zasadzie nawet nie na rękę były nam odwiedziny. Tomek wreszcie miał chwilę wolnego i relaksował się a ja bardzo chciałam znów pisać do rana. Oczywiście żadnemu z nas nie było to dane. Zadzwonił domofon więc trzeba było się do niego powlec jak zawsze rozegraliśmy partię papier, kamień i nożyce, jako, że przegrałam wstałam od kompa i powędrowałam do drzwi. 
Piotrek z Kubą wchodzili już po schodach gdy Tomek po zmierzeniu mnie wzrokiem stwierdził, że chyba przydałoby się coś na siebie włożyć. 
-Nie ma sensu oni i tak na mnie nie patrzą- oznajmiłam otwierając drzwi. 
-Cześć Śliczna- Kuba uściskał mnie przed zdjęciem z siebie okropnie zimnej kurtki. 
-Nie przeszkadzamy?- upewnił się Piotr. 
-Niby czemu?- Odbił piłkę Tom. 
-Nie byliśmy pewni czy nie śpicie, a skoro jesteście w piżamach, a Nela w takiej- uśmiechnął się. 
-Jeszcze nic się nie działo- zapewnił, mam zamiar rzucić się na nią po skończeniu następnego rozdziału wyznał wkładając zakładkę do książki. 
-Najpierw ja skończę pisać- oznajmiłam mu wstawiając wodę na herbatę. 
-Znów piszesz?- Zainteresował się Jakub. 
-Staram się, na razie jestem w powijakach. Nie mam czasu a mam milion pomysłów które muszę wypróbować. 
-Będziesz tak kombinować jak przed aniołem? 
-Wysoce prawdopodobne Kubusiu- wrzucałam torebki z herbatą do kubków które on wyjmował z szafki. 
-Znajdziesz czas?- Zainteresował się Piotrek. 
-Wiesz na sto procent nie tyle co przy poprzednich, żyjemy teraz, nie jesteśmy osobno- spojrzałam na Toma, który uśmiechnął się blado do wspomnień z okresu naszej rozłąki. -Ja muszę się sporo uczyć. 
-Czyli nie. 
-Nie, na pewno nie będzie regularnych notek i na pewno nie częściej niż raz w tygodniu, albo nawet rzadziej. 
-Możesz stracić czytelników.-Ostrzegł blondyn. 
-Nie znasz ich, to najsłodsze istoty na świecie. Zawsze są ze mną. 
-To co w końcu będziesz pisać?- Kuba tracił powoli cierpliwość. 
-Nie do końca wiem. -Wyznałam szczerze. -Mam kilka koncepcji. -Myślałam o jakiejś obyczajówce, rozpoczynającej się od pierwszego kroku w dorosłość. Wiesz, "Zrobiła własnie jeden z najważniejszych kroków w swoim życiu, przekroczyła próg domu rodziców, od dziś była odpowiedzialna za siebie." 
-Niezłe, może się sprawdzić, potrafisz to rozbudować. -Zapalił się Kuba. -Może być fajne. 
-Myślałam też o pociągnięciu do końca bloga Małej ME, mam już pozwolenie, ale ciągle mam w głowie historię z Alex, lubiłam tych bohaterów, można by zarysować coś w ich kręgu i używać starych już lubianych postaci. 
-Lubiłem Vinca- przyznał Piotr- przypominał mi twojego ojca. 
-Pike nie jest jak Vinc, poza powagą i siłą, no i wyszkoleniem nie mają wspólnych markerów postaci. 
-Ja wiem swoje- uśmiechnął się obejmując Kubę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz