24 stycznia 2015

Wizyta u rodziców

Postanowiłam odwiedzić rodziców. Wiedziałam, że tata będzie w biurze, bywał tam baardzo często. 
-Dzień dobry ja do Darka Wartina. -Przywitałam się z ochroniarzem przy wejściu. 
-Była Pani umówiona? 
-Nie, chcę mu zrobić niespodziankę. 
-Przykro mi, mamy tu swoje zasady. 
-Jestem Nel Wartin, mnie możesz wpuścić. 
-Ja też jestem Nel Wartin, widzi Pani jakie to łatwe. 
-No weź- zniechęciłam się. 
-Mogę do niego zadzwonić i spytać, czy panią wpuścić, proszę spojrzeć w kamerę szef ma... 
-Monitor w swoim gabinecie wiem- spojrzałam ze zbolałą miną. 

-Nela!- Ojciec niemal nie wyrwał drzwi z futryną wypadając na zewnątrz. -Córcia- dopadł do mnie i ścisnął jak cytrynę do wyciśnięcia. 
-Tatuś, cześć- wtuliłam się w niego rozkoszując się odgłosem łamanych żeber. -Chciałam Ci zrobić niespodziankę. 
-Zrobiłaś! 
-Nie, bo on mnie nie wpuścił. -Naburmuszyłam się. Ej! Nie oceniajcie, jestem księżniczka tatusia! Mogę się burmuszyć ile chcę!  
-Dodaj moją córkę do osób których nie trzeba kontrolować i które możesz wpuścić bez względu na to czy jestem, czy mnie nie ma. Ona wchodzi zawsze. 
-Nie dodałeś mnie do takiej listy?!- Oburzyłam się. -Własnej córki! Cyborg z Ciebie!- Warknęłam dając się znów wyściskać. 

Usiedliśmy w gabinecie a sekretarka taty zrobiła nam kawy. 

-Rzuciłam pracę. Przepraszam, ale będziesz mnie utrzymywać póki nie znajdę pracy po studiach. -Oznajmiłam z ciężkim sercem. 
-Skarbie, to najlepsza wiadomość jaka słyszałem! 
-Chyba dla Ciebie- zacisnęłam zęby bliska płaczu. 
-Wartin!- Wspólnik ojca wpadł do gabinetu. -Jak ja Cie dawno nie widziałem- orientuje się dopiero, że chyba spalił wejście widząc łzy w moich oczach. -Wrócę za piętnaście minut. -Wycofał się. 
-Jak Agnieszka mnie o tym poinformowała to sam mało się nie popłakałem- zaśmiał się podchodząc i mnie przytulając. 
-Tato, ja tak nie znoszę być zależna. 
-Skarbie masz dopiero dwadzieścia lat, twój brat mieszkał z nami prawie do trzydziestki. Uwierz mi, ponieważ nas na to stać, pomaganie wam to dla nas sama przyjemność. Jesteście naszymi dziećmi. 
-Marek, był kawalerem. 
-Ty jeszcze też jesteś Panną kruszynko. 
-Ale jestem zaręczona. 
-Będzie Ci lepiej jak kupię Ci mieszkanie w Krakowie i będziesz żyła z jego wynajmu? Mogę zrobić to co zrobił Adam, jeśli chcesz. 
-Nie!- Wrzasnęłam na sam pomysł wydania na mnie tak ogromnej sumy. 
-No, to słuchaj tatusia i idź się przywitać z Panem Mirkiem- podał mi chusteczkę. 
-Zaraz pójdę, dzięki tato. 

-Cześć- usłyszałam za plecami stojąc przy dystrybutorze wody. Obróciłam się i zobaczyłam żołnierza który zaskoczył mnie i Tomka, któregoś razu gdy byłam w domu. 
-Michał, nie mylę się?- Spytałam, wolałam się upewnić. 
-Tak, dokładnie. Dawno przyjechałaś?- Spytał. Miał na sobie dres, widać szykował się do treningu. 
-Parę minut temu, tata właśnie poszedł coś załatwić. 
-Przyjechała grupa która dała plamę- wypowiedział gdy w całej siedzibie rozniósł się pierwszy krzyk ojca. 
-No pięknie to trochę mu zejdzie. 
-Możesz zejść ze mną na dół, chciałem trochę poklepać worek, towarzystwo mi się przyda. 
-Chętnie Ci pomogę, jeśli chcesz, dawno nie trenowałam. Przyda mi się. 
-W kozakach na obcasie?- Uśmiechnął się pobłażliwe. 
-NELA!- Wrzasnął Rafał. 
-O matko Rafał- Rzuciłam mu się na szyję. -Przepraszam- opanowałam się spoglądając na pracujących ludzi. -Przepraszam. 
-Chodź do gabinetu-pociągnął mnie za łokieć. 
-Jestem na dole, gdyby coś- uśmiechnął się pogodnie Michał. 
-Dziękuje- przyjdę jak tylko znajdę jakiś dres. 
-Nie będziesz miała czas- ostrzegł. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz