23 stycznia 2015

Wkurzający poranek

Otworzyłam oczy. Wcale mi się nie chciało wstawać, ale coś mnie irytowało. Mój mózg zaczął pracować dopiero po chwili, w końcu położyłam się o siódmej. Przetarłam twarz i usiadłam ma łóżku. 
-Co do cholery?- Mruknęłam rozzłoszczona. 
-Kuukuuurykuuuu! 
-No co za palant- podniosłam się z łóżka i podeszłam do drzwi tarasowych. Co prawda tarasu jeszcze nie ma, ale drzwi już są. Po trawie pod oknem chodził kogut (o 12!) i piał jak wściekły. Tomek oczywiście miał go gdzieś i spał w najlepsze a mi para wychodziła uszami. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego, zrobił kilka kroków wypychając kolorowy łeb w przód i tez na mnie popatrzył, nie wiem to może głupie, ale siłowałam się z kogutem na spojrzenia. Tym dziwniejsze, ze on ma oczy po dwóch stronach głowy i patrzył na mnie tylko jednym. 
-Spadaj kupo piór i mnie nie wnerwiaj.- Zażądałam, gdy odwrócił wzrok (znaczy wygrałam pojedynek na spojrzenia) jednak nie było mi dane wrócić do łóżka, bo miotełka na kurzu znów zaczęła piać. Wściekła wzięłam swój dezodorant w sprayu i rzuciłam w niego, ale jak zwykle nie trafiłam. Kapciem było już lepiej bo dostał w tyłek i po kilku piejących lametach i moim drugim zużytym kapciu sobie poszedł. 
-I żebym cię tu więcej nie widziała- pogroziłam mu na żarty będąc już w lepszym nastroju. Tomek leżał na boku i patrzył na mie wyraźnie rozbawiony. 
-Dałaś mu popalić. 
-Niech spada miotła do kurzu- fuknęłam przypominając sobie pobudkę. 
-Chodź idziemy spać. –Uśmiechnął się wyciągając do mnie rękę. 
-Idziemy?- Spytałam klękając na łóżku. 
-Idziemy- przyciągnął mnie do siebie i zamruczał wtulając buzię w moja szuję. 
-Dobranoc. 
-Miłego dnia- uśmiechnął się zamykając oczy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz