24 stycznia 2015

Wnuk?!

Siedziałam w samochodzie pod domem. Nie chciałam być piątym kołem u wozu podczas rozmowy. Roxie chciała pogadać z rodzicami a ja nie byłam tam do niczego potrzebna w dodatku w ramach bonusu za cierpliwość miałam okazję obejrzeć jeden z najpiękniejszych zachodów słońca. Czerwień i głęboka pomarańcz właśnie przeradzały się w blady róż i szarości gdy drzwi się otworzyły i stanęła w nich ruda zasłaniając się nie zapiętą kurtką. 
-Chodź do środka, mama robi kolację. -Uśmiechnęła się łagodnie. 
-Co powiedzieli?- Chciałam zaspokoić swoją ciekawość i uspokoić zmartwienia. 
-Wzięli to na klatę, są w szoku, ale chyba się cieszą. -Uściskałam ją. 
-Wiedziałam. 
-Dobry wieczór- powiedziałam nieśmiało się uśmiechając, musiałam wybadać teren. 
-Roksana!- Mama zareagowała zaskoczeniem. -Czego się po nas spodziewałaś że sprowadziłaś ochroniarza zamiast Pawła!- Obie musiałyśmy wyglądać na zszokowane bo pokusiła się o wyjaśnienia.-Czyżby to nie była najostrzejsza i najbardziej porywcza z Niewidzialnych? -Na jej ślicznej piegowatej buzi na sekundę pojawił się łobuzerski uśmiech a tata się zaśmiał. 
-Kłóciłabym się- uścisnęłam rękę mamy i podeszłam do taty również się witając- Paweł nie ustępuje mi zbytnio w tych dziedzinach. Żaden z chłopaków nie zostaje w tyle. 
-Tomek?- Skrzywiła się ruda. 
-Nie waż się tak mówić o moim narzeczonym. Jest świrem kiedy trzeba i oazą spokoju kiedy sytuacja tego wymaga. 
-Ok, ok- podniosła ręce- Masz rację. Paweł jeszcze nie wie mamo. 
-Jak to?- Kobieta zamarła z łyżką nad garnkiem.-Nie pomyślałaś, że może one też chciałby porozmawiać z rodzicami. 
-Byłam w szoku, chciałam wiedzieć co myślicie. 
-Nie powinnaś Roksana- pokręciła głową- to ojciec on powinien wiedzieć pierwszy. Nie mówisz mu, zabierasz Nelę do ochrony i jedziesz najpierw do nas w panice a to wszystko dostarczając stresu i maleństwu. 
-Nie myślę jeszcze za nas dwoje. Nie dotarła do mnie świadomość że będę miała dziecko. 
-Dasz radę, przywykniesz- pogłaskałam ją po plecach. -Przepraszam, umyje ręce i zadzwonię do Tomka, żeby się nie martwił. -Wyjaśniłam wstając od stołu. 
-Jesteśmy twoimi rodzicami, Kochamy Cię najbardziej na świecie i cieszymy się że będziemy mieć wnuka, to wspaniale. Paweł to mądry chłopak i szaleje za tobą. -Mama Roxie mówiła gdy ja wychodziłam. Słyszałam ją jeszcze w drodze do toalety. Po wyjściu wyjęłam telefon i wybrałam numer szatyna. 
-No i jak to przyjęli?- Spytał po pierwszym sygnałem. 
-Co? 
-Wiesz co Nela. Nie kłam przyszłemu mężowi w słuchawkę. Szlocha ostatnio, dziś jest rozhisteryzowana i chce jechać do domu, miała iść do lekarza bo się zatruła. Podrywasz się na nogi do organizacji ślubu a nie kiwnęłaś do tej pory palcem... 
-Dobrze, dobrze, koniec oskarżeń- zaśmiałam się -Mam nadzieję, że mu nie powiedziałeś. 
-Nie, siedzę sam i się stresuje zamiast niego. 
-Są szczęśliwi, źli że nie powiedziała Pawłowi pierwszemu ale zadowoleni. -Słyszałam jak brał głębokie wdechy. -Na prawdę się stresowałeś!- Roześmiałam się. 
-No nawet nie wiesz. To super, przyzwyczaisz się. 
-Nie rozpędzaj się, tata cięgle nosi broń. 
-Kocham Cię. Chce mieć dzieci. 
-Teraz? 
-W ogóle. 
-Ok, pogadamy o tym. 
-Masz zarezerwowane miejsce w hostelu, użyjesz czy odwołać? 
-Zadzwonię jak będę potrzebować, najpierw zjem kolację. 
-Ok, to ja pójdę spić chłopaków, drzewo pojechało można iść do lasu. 
-Baw się dobrze!- Rzuciłam do słuchawki i uśmiechnęłam się szeroko. Kocham tego faceta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz