"Jadę do Ciebie" odebrałam esa od Tomka, zamykając drzwi za jednym z sąsiadów z którym zdążyłam się zakumulować.
-Jedź, byle szybko- mruknęłam do siebie włączając kuchenkę i wstawiając makaron do spaghetti. Sprzątałam stojąc tyłem do drzwi gdy je otworzył, zamknął natychmiast na zamek i podszedł bez przywitania. Zabrał się za rozpinanie guzików mojego swetra, nie zamierzałam mu przerywać.
-Z jakiej to okazji?- Mruknęłam tylko rozkoszując się gorącymi dłońmi na moim brzuchu.
-Pamiętasz co się ostatnio z Tobą działo?
-Trudno zapomnieć- wygięłam się do tyłu obejmując go jedną ręką.
-To zaraźliwe. -Odwrócił mnie przodem do siebie i posadził na blacie. Całował namiętnie usta i mruczał, uwielbiam ten dźwięk. -Jak cię zaraz nie rozbiorę...
-Przestań gadać- złapałam go za sweter na piersi i przyciągnęłam tak blisko jak tylko się dało. -Co z tym seksem? -Uśmiechnął się- znałam ten uśmiech, lekko kpiący, trochę zaczepny, wiedziałam co będzie dalej.
***
-Teraz możemy zaliczyć całe mieszkanie za wykorzystane- uśmiechnął się wycierając głowę. Właśnie wyszedł z pod prysznica a ja kończyłam obiad, właściwie obiado-kolację.
-Zbezcześciłeś nasze mieszkanko.
-Stawiasz się?- Przylgnął jeszcze mokry do moich pleców, miałam na sobie tylko krótką koszkę więc czułam delikatnie wilgotny tors i napięte mięśnie ud.
-Nie, zrobię co każesz- ugryzłam jego ucho. -Co tylko zechcesz- oparłam się o niego.
-Teraz pójdziesz na górę, do sypialni i się spakujesz- podwijał koszulkę masując moje uda.
-Tak- pochyliłam głowę rozkoszując się pocałunkami które składał na moim karku. -Gdzie jedziemy? Zabierasz mnie do krainy rozkoszy?
-Nie, do rodziców Pysiu.
-Na prawdę?!- Pisnęłam odwracając się i obejmując go za szyję. -Kochanie, serio?!
-Tęsknisz za nimi, ty masz wolny czwartek ja piątek więc stracimy tylko jeden dzień zajęć. Wrócimy w niedzielę wieczorem.
-Kocham Cię!
-Nie krzycz, idź się spakować mamy lot za dwie godziny. -Wymierzył mi klapsa.
-Ej, bo powiem tacie- roześmiałam się i znów spojrzałam mu w oczy. -Kocham Cię, za to, że jesteś napalonym samcem i za to, że jesteś tak Kochanym Tomusiem, uwielbiam Cię za to, ze myślisz o mnie.
-Myślałem, że dlatego, że Cię zaspokajam.
-No wiesz- spojrzałam w sufit idąc w stronę schodów.
-Co?!- Warknął doganiając mnie i przypierając do ściany. Złapał mnie za szczękę. -Mówiłaś coś?
-Nie Panie- znów się roześmiałam. -To chyba faktycznie zaraźliwe, też bałam tak napalona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz