23 stycznia 2015

Znów bzdety

Wstałam w niedziele z zamiarem zmiany swojej ciężkiej doli (usługiwania tacie) i zaczęłam dzień o włożenia sandałów, bo podobno w sandałach lepiej wszystko wychodzi. Chodziłam po domu w tych sandałach, zjadłam w nich śniadanie, posiedziałam przy książce, pijąc poranna kawę i zadzwonił mój telefon. Tata puszczał strzałkę znaczy czegoś chce. Weszłam do sypialni i popatrzyłam na niego a on zaczął się śmiać. 
-Czemu jesteś w dresie i sandałach? 
-Bo tak- obruszyłam się. –Cieśla jeszcze nie jestem, ale jak się wyuczę to Mozę się od ciebie uwolnię zrzędo. Czego potrzebujesz? 
-Czemu cieślą? Co z dziennikarstwem? Psychologią?- Zdziwił się i zmarszczył czoło. Już mu nie było do śmiechu z moich sandałów. Bardzo dobrze niech się trochę podenerwuje, jak mu adrenalina podskoczy to może się lepiej poczuje. 
-Dżizus, jak ty mnie czasem nie słuchasz. –Przewróciłam oczami. 
-Nie, przewracaj oczami- pouczył mnie- wkurza mnie to. 
-Cieślą, Jezus był cieślą ja mam sandały jak on i co? Musze być cieślą i mieć 30 lat i wtedy będę ci mogła powiedzieć wstań i idź. –Wyjaśniłam oburzona i wiecie, co zrobił? Skąd ja mam tych starcy to nie wiem. Bujnął się na bok położył i huczał ze mnie na cały dom. 
-Ojciec!- Tupnęłam nogą. 
-O ja nie wiem skąd ty się wzięłaś- prawie płakał ze śmiechu. 
-Po Tobie mam większość genów. 
-Po Tobie tato- poprawił mnie. 
-W tej chwili walnęłabym cię twoją kulą, więc nie wyduszę z siebie tato. 
-Możesz mówić tatusiu. 
-Taa już pędzę. To czego potrzebujesz?- Chciałam go już zostawić niech się podły, wychuczy i da mi spokój. 
-Przynieś mi sandały. –Zrobiłam tylko głupia minę. 
-No będę twoim Józefem. 
-Nie wiedziałam, że ta noga promieniuje na głowę. –Uśmiechnął się zadowolony i wtarł oczy. –Posiedzisz z ojcem? Nudno tu. 
-Przynieść ci film? 
-Nie, nie chce już nic oglądać.- Skrzywił się, już mnie wszystko boli od tego siedzenia. 
-Przyniosę tylko laptopa. Musze napisać kilka rzeczy. 
-Jezu- powiedział jakby był zniecierpliwiony- tylko wracaj zaraz. Znów zaczął się treść ze śmiechu. Na złość przyniosłam mu te sandały, dla jej założył jednego na szynę i się cieszył. Rozmawialiśmy o moim pisaniu i zaskoczył mnie tym, że był bardzo zainteresowany, czasem pokazywałam mu jakiś tekst z RL (fragmenty w których występował) ale myślałam, że to raczej ciekawość tego jak go opiszę a on chwalił mojego Anioła Mordercę, poczułam się mile połechtana i doceniona, dobrze, ze włożyłam te sandały. Niech mi ktoś teraz powie, że to nie cud. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz