Ola czekała na mnie pod blokiem rodziców. Była z Zosią i
małym Bąkiem zapewniającym ciągłość naszego rodu, no cóż on nie był jeszcze do
końca obecny, ale istniał i przepełniał mojego brata dumą.
-Hej Ślicznotko- Wyszczerzyłam się na jej widok.
-Wreszcie jesteś, tęskniłam. –Oznajmiła ściskając mnie.
Ona jedyna nie obdarzyła mnie zmartwionym spojrzeniem i nie lustrowała moich
zadrapań. –Już myślałam, że nigdy nie przyjedziesz. Jak się masz?
-Świetnie- zapewniłam ją wyciągając zakupy z bagażnika.
-Coś ci pomóc?
-Żartujesz, Marek by mnie zabił-nie mogłam nic poradzić
na to że bawiło mnie jej przewracanie oczami na samą wzmiankę o tym.
-Jak wytrzymam do końca bez zlania go to będzie cud!
Serio. –Żaliła się gdy stałyśmy w windzie. Zośka spała jak aniołek nie mogłam
się powstrzymać od rzucania na nią okiem.
-Och marudzisz tak już drugi raz, ale nie powiesz mi że
to nie cudowne uczucie jak on cię tak pielęgnuje.
-Tak jak ludzki inkubator, do porodu. – Zaczęłam się
głośno śmiać. Drzwi windy się rozsunęły i miałam zacząć komentować jej wyimaginowane
problemy gdy stanęła mi przed oczami moja ulubiona stara sąsiadka.
-Dzień dobry- powitałam ją radośnie.
-Dla kogo dobry dla tego dobry- burknęła jak zwykle
przepełniona optymizmem.
-Świetny- zapewniła ją Olka.
-Ta na pewno spędzony na mnożeniu się-gderała wchodząc na
schody. Spojrzałyśmy po sobie i parsknęłyśmy uradowane.
Bratowa siedziała w fotelu w kuchni a ja kończyłam rozpakowywać
zakupy.
-Co będziesz robiła?- Spytała gdy odkręcałam butelkę z
sokiem i napełniałam dla niej kieliszek.
-Trzymaj- włożyłam jej w dłoń szkło. Sobie nalałam wina i
zaczęłam tłumaczyć. –Upiekę kurczaki z lemonką i miodem, będą glazurowane tym
sosem do tego kasza jaglana, brokuł i usmażę paprykę z czerwoną cebulą i
bazylią.
-To wszystko chcesz zrobić w…- obróciła głowę w stronę
zegarka- półtorej godziny? Tyle to ja dzielę kurczaka.
-Nie przesadzaj- zbagatelizowałam. –Gotuje dla
Niewidzialnych pięć osób plus, dziecko i płód to ledwo siedem twarzy, gotuje
dla siedmiu facetów. –Zapewniłam ją myjąc ręce. Chwyciłam za nóż i ostrzałkę bo
mama zawsze miała tępe noże. Sama ich nie ostrzyła a tata ostrzył wszystkie na
raz i pozwalał im się tępić powoli. Zaczęłam machać nożem i ostrzałką dokładnie
tak jak uczył mnie Rysiu, mój szef kuchni i dalej opowiadając co będziemy
gotować, ale Olka nie słuchała mnie wyraźnie, gapiła się na nóż i ostrzałkę
latające szybko w prawo i lewo. –Skup się- upomniałam ją.
-Nie mogę jak zachowujesz się jak Ninja.
-Najpierw kurczak do piekarnika, później kasza do garnka,
brokuły na parę, i zajmuje się papryką, chwila moment.
-Ok., zobaczymy- skrzywiła się gdy szybko odcięłam nóżki
jednej z trzech kur które kupiłam.
-Po co wywar?- Spytała bratowa gdy wrzucałam do wody
korpusy.
-Zrobię jakąś zupę. –Wzruszyłam ramionami.
-Wsiąknęłaś w całe to gotowanie- obdarzyła mnie pełnym
powagi i dorosłości spojrzeniem.
-Chyba ty- odparłam do równowagi.
-Nawet w białej koszuli gotujesz jak zawodowiec bez
jednej plamki- przewróciłam na nią oczami.
-Nie mogę upieprzona rozmawiać później z klientami, co
nie znaczy że czasem się nie urąbie.
Spędziliśmy super słodki rodzinny wieczór. Siedzieliśmy
przy stole w kuchni i przegadywaliśmy siebie co chwila, było genialnie.
Idealnie byłoby gdyby mój mąż nie walczył w jakimś idiotycznym stalkerem i był
tam ze mną.
-Jakie masz plany?- Spytała mama oparta o tatę siedzącego
w koncie. –Co będziesz robić przez te dni?
-Nie wiem, będę gosposią, na to wychodzi. –Wzruszyłam
ramionami.
-Nie Kochanie, nie chcę żebyś biegała z obiadami i
sprzątała mieszkanie.
-Coś muszę robić, czemu nie to?
-Odpocznij, dużo pracujesz, nie musisz jeszcze nam
gotować. –Poparł ją tata.
-Masz pozwolenie na dwa obiady w tygodniu- zarządziła
mama.
-No weźcie. –Zniecierpliwiłam się. –Nie mam siedmiu lat.
Nie potrzebuję zasad.
-Jakbyś się umiała stosować- Marek szturchnął mnie
łokciem. Obawiałam się, że nie wytrzymam.
-Zrób to wszystko co chciałaś zrobić, ale nie miałaś
czasu. Tylko nie przeładuj sobie dnia. Na pewno Mateusz i Kamil będą chcieli
cię zobaczyć, Rafał na sto procent nie da ci się tak łatwo wywinąć z jakiegoś
spotkania. Wiesz jak on cię lubi. –Mama namawiała całkiem skutecznie.
-Za bardzo- stwierdził tata.
-On tylko dużo mówi- zbagatelizowałam. –Ja w sumie lubię
tę jego paplaninę.
-Żeby to była tylko paplanina. Moim zdaniem to on chce ci
się dobrać do garderoby. Tylko lubi Tomka.
-Jesus tato, serio. Daj spokój. –Nie mogłam uwierzyć, że
dyskutujemy o tym przy kolacji. Olka była wyraźnie rozbawiona.
-No jasne, tylko na to leci, myślisz, że czemu Tomek cię
bardziej rwie w jego towarzystwie, za dobrze wie czego chce Rafał. –Podłapała a
mój ojciec pokiwał głową zachęcony jej wywodem.
-Słuchajcie, Rafał i ja znamy się za długo i on pomógł mi
wiele po wyjeździe Tomka, więc nie róbmy z niego demona dybiącego na moje
majtki. Serio.
-On wie, że ja wiem. Już mu powiedziałem, że ma się
trzymać od ciebie z daleka. –Wzruszył ramionami tata jakby to była zwykła
rozmowa.
-No chyba sobie żartujesz tato! Co mu powiedziałeś?!-
Oburzyłam się, że ktoś usiłuje załatwiać moje wyimaginowane problemy zanim się
pojawią.
-Że ma się do ciebie nie zalecać, bo go tak obije, że nie
będzie wiedział jak się nazywa. –Odpowiedział jakby mówił o normalnym dniu w
pracy. Walnęłam głową w blat koło mojego talerza.
-Ja jebię.
Tomek był w domu dość późno więc miał czas na skypa
niemal o północy, zdążyłam więc po kolacji odświeżyć się, pomalować i wystroić
nim zdążył zadzwonić. Skoro już nie miał mnie przy sobie i jedynie mógł mnie
słuchać i widzieć, zamierzałam mu umilić tę sytuację najbardziej jak się dało.
-Żona!- To usłyszałam pierwsze. Był zaskoczony.
Uśmiechnęłam się szeroko i poprawiłam laptopa, żeby stał tak, na łóżku, żebym
nie musiała go dotykać, długi kabel ze słuchawkami ułatwił mi ułożenie się.
-Cześć Skarbie- też wyszczerzyłam się na jego widok
wyciągając z za uszu skręcone włosy. Zawsze je zakładałam jak coś robiłam z
praktycznych względów, a nie wyglądałam tak najlepiej.
-Skąd ten pomysł?- Był chyba ciut rozbawiony. –Po domu
tak nie chodzisz.
-Nie będę biegać w majtkach przed Przemkiem. –Wzruszyłam
ramionami.
-No dobra a zakolanówki i sideboob?
-Naprawdę musisz nazywać piersi własnej żony zjawiskiem
internetowym?- Zaśmiałam się. –Chciałam ci się podobać. Zawsze starałam się
dobrze wyglądać jak gadamy przez skypa.
-Wiem, wiem, ale dziś jesteś wyjątkowo rozebrana.
–Stwierdził, choć sam był bez koszulki. Mogłabym mu to wytknąć, ale on tak
faktycznie spał.
-Och spadaj- złapałam szlafrok i się ubrałam. –Lepiej?
-Nie, ale teraz łatwiej mi się skupić. –Posłał mi uśmiech
numer jeden. –Jak w domu?
-Spoko, zjedliśmy dzisiaj wspólną kolację. Fajnie było.
Ciebie tylko brakuje.
-Ja dziś jeszcze nic nie zdążyłem zrobić kochanie,
przepraszam, ale miałam dziś masę spotkań.
-Tomek, ja nie widzę powodu do pośpiechu, nie zajeżdżaj się
poczekam tu aż sprawa przyschnie i sama mogę to załatwić.
-Nie, ty nie będziesz się z nim widziała chyba, że to
będzie absolutnie i ostatecznie konieczne. –Od razu był stanowczy. –Nela nie po
to robimy to wszystko żebyś ty zgrywała bohatera. Będziesz grzeczna.
-Tak?
-Tak- pokiwał głową jakby to miało mnie przekonać.
–Będziesz bo jesteś dobrą, posłuszną i grzeczną żoną. Nie jakąś tam wąsatą
feministką i będziesz słuchać męża który wie co dla ciebie dobre.
-Ach tak- szydziłam ale pół na pół bawiło mnie to i
cieszyło, że tak dba o moje dobro. Było w tym jego uporze i zdecydowaniu coś
uroczego. W dodatku za każdym razem gdy mówił takie rzeczy wyglądał jakby brał
pod uwagę opcję, że się sprzeciwię ale pokładał nadzieję w mocy swoich słów, że
jednak dadzą radę mnie przekonać.
-Tak- potwierdził pewnie.
-Ok. –Zgodziłam się i patrzyłam na ulgę malującą się na
jego twarzy. –Jeśli to cię uszczęśliwi.
-Tak, a teraz możesz jeszcze zdjąć szlafrok i już będę
szczęśliwym facetem. –Poprosił a ja dobrze spełniam jego prośby więc zajęłam
się tym.
***
Czy wszyscy widzieli moje linki w menu po prawej? Można pobrać Anioła Mordercę i REAL-LOVE tak, wiem masa błędów i treść bynajmniej nie nadająca się na NIKE i nie mam na myśli sportowych ciuchów! Dajcie znać co myślicie, postaram się odpisać na każdy komentarz.
Miłego weekendu
REAL-LOVE mam już od dawna na dysku! Kiedyś na pingerze dodałaś , więc z chęcią do niego wracam i czytam o waszej przeszłości! Dochodziło nawet że zarywałam noce! :D
OdpowiedzUsuńSzczecin to fajne miasto! :P ;) Pozdrowienia z oś. Przyjaźni! :*
BLONDE ANGEL: Jak to? gotujesz dla 5 niewidzialnych, dla Filipka iiii dla jakiegoś nienarodzonego bejbika? :D dobrze rozumiem? komu gratulować w takim razie? :D nie to, że notka jest o czymś innym ale na razie jestem zaaferowana czy dobrze sobie wyliczyłam osoby ;)
Usuńco do Oli no to podziwiam, mała Zosia i kolejne dziecko w drodze :) a z tego co widzę przy maluchach jest naprawdę dużo roboty :)
gotowanie? Boziu, ostatnio mam tyle czasu że wstawiam zupę i cieszę się, że cokolwiek mam na obiad :D drugie dania to albo w piątki albo w weekendy są... brak czasu dopadł i mnie...
Sweet Angel: A mi się wydaje, że Neli chodziło o to że ugotowanie dla 5 osób (ona, rodzice, Marek, OLa) plus Zosi i dziecka w drodze Marka i Oli to nic w porównaniu, gdy gotuje dla Wszystkich Niewidzialnych itp:D
UsuńMam nadzieję, że w tym momencie już macie spokój i jesteś bezpieczna :)
Agu- nie wątpię że masz, ale ja regularnie dostaje prośby o podanie linka, więc pomyślałam, żeby umieścić to w menu to mi będzie łatwiej odesłać kogoś właśnie tam, a czasem wy też odsyłacie kogoś mniej spostrzegawczego, co miało miejsce na pingerze :)
UsuńWybacz jeśli nie da się nic zrozumieć, właśnie mam grypę. :)
Nie Blondyna, nic nie trzeba gratulować, ja to raczej szybko tego odhaczę w swoich życiowych celach.
Nie wypowiadam się, ja jem w pracy i Tomkowi też takie podsyłam, a w domu robię jak mam wolne, no ale ja w restauracji pracuje ;)
Sweet oczywiście masz rację :) bardzo z ciebie mądra dziewczynka. Pozbyliśmy się psychola raz na zawsze. Nie wiem czy to było wspaniałe rozwiązanie, ale podziałało.
BLONDE ANGEL: uznajmy że jestem zapracowana i nieprzytomna :D źle zrozumiałam, myślałam że któraś niewidzialna para spodziewa się malucha ;) jak to pozbyliście się psychola? daj znać na prv czy to aby na 100%!
UsuńNie mówię, że nie jesteś :P Nie, na razie nie ale dam znać jak coś się zmieni. Może na 100% tata mówi, że tak.
UsuńPełnia szczęścia, bo kolejna notka :D rozpieszczasz nas :)
OdpowiedzUsuńNie przesadzałabym ale jeśli sprawiam ci odrobinę radości to super :)
Usuń